KONGREGACJA KAMEDULSKA ZAKONU ŚWIĘTEGO BENEDYKTA
Święty Erem i Klasztor w Camaldoli
„Niech wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty” (RB XLIX,7)
Drodzy Bracia Mnisi, Siostry Mniszki
Drodzy Oblaci, Przyjaciele i Goście,
W pierwszych krokach Okresu Wielkanocnego, na zakończenie Oktawy Wielkanocy, powracają na myśl słowa Reguły św. Benedykta, które towarzyszyły nam od samego początku drogi Wielkiego Postu: ” niech wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty” (RB XLIX,7). Już na początku Wielkiego Postu Benedykt ukierunkowuje duchowe napięcie mnicha na wielkanocną radość. Jeśli całe życie mnicha „musi zawsze mieć charakter wielkopostny” (RB XLIX,1), całe jego życie powinno być również nacechowane „radosną tęsknotą” za Paschą. Na twarzy każdego mnicha i mniszki, podobnie jak na twarzy każdego ucznia Jezusa, powinna uwidaczniać się ta radosna tęsknota. Smutne życie nie jest chrześcijańskie! Papież Franciszek w adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium stwierdza: „Są chrześcijanie, którzy wydają się przyjmować klimat Wielkiego Postu bez Wielkanocy”. (EG 6). Czasami także my, mnisi i mniszki, narażamy się na ryzyko, że na naszych twarzach, w naszych gestach, w naszych słowach… ujawnia się ten styl „Wielkiego Postu bez Wielkanocy”. Jednak ten, kto ma „osobistą pewność bycia nieskończenie kochanym, ponad wszystko” (EG 6), nie może żyć w smutku, kto wierzy w Zmartwychwstałego Pana, nie może żyć inaczej, jak tylko w pokoju i radości. Być może to jest pierwsze świadectwo, jakie my, mnisi i mniszki, możemy dawać: uśmiechająca się twarz.
Wiem, że jest Wielkanoc!
Także w Żywocie św. Benedykta autorstwa św. Grzegorza Wielkiego znajdujemy znaczący epizod dotyczący tej kwestii (por. Życie św. Benedykta, 2). Benedykt przebywa w Sacro Speco [Subiaco] i przeżywa doświadczenie samotności przez trzy lata, do czasu, gdy właśnie w sam dzień Wielkanocy przybywa do niego gość. Jest to kapłan, który mieszka w pobliżu. Jest Wielkanoc i kapłan przygotował sobie obfity obiad, ale Pan ukazuje mu się, mówiąc: „Przygotowałeś sobie pyszne jedzenie i dobrze: ale spójrz tam; widzisz te miejsca? Tam jest jeden z moich sług, który cierpi głód”. Wtedy on wyrusza w drogę, a kiedy znajduje Benedykta w samotności jego groty, oznajmia mu, że jest to dzień Wielkanocy. Wówczas Benedykt odpowiada mu: „Wiem, że jest Wielkanoc, ponieważ miałem łaskę cię zobaczyć”.
Nie może być Wielkanocy, jeśli nie ma radości, a nie ma radości bez spotkania z obliczem. Nie można świętować samemu. Musimy być świadomi, że w naszych wspólnotach możemy obchodzić Wielkanoc tylko w szczerym spotkaniu z drugim, jeśli przeżywamy nasze życie wspólnotowe w radości, wiedząc, że drugi jest znakiem par excellence Zmartwychwstania Pana. Nie może być radości wielkanocnej, inaczej niż w spotkaniu z obliczem brata, siostry. Oczywiście nie zawsze jest to łatwe. Czasami dajemy pierwszeństwo podziałom, zmęczeniu życiem i wspólnym kroczeniem. Musimy jednak pamiętać o słowach Benedykta: „wiem, że jest Wielkanoc, bo miałem radość zobaczyć cię”.
Wielkanocny dar
W Piśmie Świętym radość jest darem Zmartwychwstałego Pana, znakiem, że Boże zbawienie dotknęło naszego życia. W Łk 24,41 jest powiedziane, że uczniowie widząc Pana nie wierzyli „z radości”. Dalej, w Łk 24,52, stwierdza się, że uczniowie po Wniebowstąpieniu Pana powrócili „pełni radości” do Jerozolimy. Opis ukazania się Zmartwychwstałego uczniom jest zatem jakby ujęty w ramy odniesieniem do radości: na początku radości, która wręcz uniemożliwia wiarę; na końcu chodzi o radość, która towarzyszy uczniom w ich powrocie do Jerozolimy, po tym jak Pan wstąpił do nieba. Temat radości wyróżnia się również w porównaniu z jego przeciwieństwem, a mianowicie smutkiem i lękiem, które opanowały życie uczniów przed spotkaniem ze Zmartwychwstałym. Wystarczy pomyśleć o dwóch [uczniach] z Emaus, którzy ze smutną twarzą szli do domu. Natomiast po spotkaniu ze Zmartwychwstałym powrót do Jerozolimy nie odbywa się już w smutku, ale w radości.
Termin „radość” (hebr.: shimhah; gr.: chara) w Piśmie Świętym wskazuje na „pierwotny sposób przyjmowania ze strony ludzi eschatologicznego wydarzenia zbawienia” (DENT, 1870). Również Bóg raduje się, kiedy mężczyźni i kobiety przyjmują zbawienie, które On proponuje w ich życiu. Wystarczy pomyśleć o przypowieściach o miłosierdziu w Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 15,7.10). Radość jest owocem Ducha (Ga 5,22), daje świadectwo o skutecznym działaniu Boga w życiu ludzi. Radość jako „przyjęcie” zbawienia w naszym życiu nie jest sama w sobie „nie do pogodzenia” z cierpieniem i bólem. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że w Nowym Testamencie jest wprost na odwrót. Czasem rzeczywiście mówi się o „radości w cierpieniu”. „Radość” jest zatem czymś, co należy do uczniów Jezusa jako otrzymany dar i czego nic nie może im odebrać, jeśli pozostaną świadkami zbawienia, którego Bóg dokonał w ich życiu i którego doświadczyli. Uczeń Jezusa w każdej sytuacji swojego życia jako świadek radości jest także świadkiem i głosicielem zmartwychwstania Pana. Moglibyśmy powiedzieć, że radość jest przepowiadaniem, a to przepowiadanie jest coraz silniejsze i znaczące, gdy pozostaje wytrwałe pomimo prób i przeciwności, jakie można napotkać. Radość jest „dobrem”, którego nikt nie powinien być w stanie „ukraść” uczniom Jezusa. Jeśli pokój wskazuje na pełnię życia czasów ostatecznych, która objawia się w osobie Zmartwychwstałego, radość jest sposobem, w jaki uczniowie przyjmują ten pokój. Bycie w radości ujawnia przyjęcie darów zbawienia do swojego życia. Radość jest zatem darem Zmartwychwstałego, który uczniowie Jezusa powinni pielęgnować i świadczyć o nim swoim życiem. Często zapominamy o tym aspekcie, który nie polega na uduchowianiu każdego elementu życia, ale na poważnym potraktowaniu wydarzenia paschalnego. Ci, którzy poważnie traktują Paschę Jezusa, są mężczyznami i kobietami radości. Powinniśmy nauczyć się bardziej zwyczajnie konfrontować siebie z tym paschalnym darem w przeżywaniu wszystkiego, co napotykamy na ścieżce naszego życia bez względu na to, czy jest pozytywne, czy negatywne. Nasz sposób życia w radości mógłby być naprawdę kryterium rozeznawania naszego naśladowania Zmartwychwstałego – Ukrzyżowanego [Pana], wierności naszemu powołaniu.
Strzec darów
W modlitwie na przygotowanie darów we wtorek Oktawy Wielkanocnej Kościół zwraca się do Ojca, aby owocem sprawowanej Eucharystii było „strzeżenie otrzymanych darów”: „Przyjmij, miłosierny Ojcze, dary tej rodziny, abym z pomocą Twojej opieki strzegł darów otrzymanych i osiągnął wieczne”. Chodzi w rzeczywistości o bardzo piękną prośbę, która dotyka serca chrześcijańskiego doświadczenia jako takiego. Bo kim są chrześcijanie, jeśli nie tymi, którzy strzegą w swoim życiu darów paschalnych, które otrzymali od swojego zmartwychwstałego Pana? Być może myśli się o tym zbyt mało, ale życie chrześcijańskie powinno mieć swoje kryterium weryfikacyjne w strzeżeniu darów paschalnych. Uczniowie Jezusa, chrześcijanie, nie są przede wszystkim tymi, którzy przestrzegają określonych praw moralnych, ale są powołani do bycia „stróżami” darów, które otrzymali w dniu Paschy. Jako mnisi, mniszki, jako uczniowie i uczennice Pana, powinniśmy zawsze mieć na uwadze tę cechę naszej tożsamości: być stróżami darów paschalnych, nade wszystko radości, która powinna zawsze jaśnieć na naszym obliczu, także gdy troski i trudności dotykają naszego życia osobistego i wspólnotowego. Nasze oblicze nie może być smutne…, ponieważ gorycz jest znakiem, że jesteśmy niewolnikami tej złej gorliwości, „która oddala od Boga i prowadzi do piekła” (RB 72,1). Uczmy się świadczyć naszym obliczem: oblicze mnicha nie może być naznaczone rozgoryczeniem, smutkiem, ale powinno dawać świadectwo Zmartwychwstałemu Panu w radości.
Wielkanocne Alleluja
Okres Wielkanocny to prawdziwa terapia radości. Liturgia dzień po dniu pomaga nam realizować to, co Zmartwychwstały uczynił i czyni w naszym życiu i w życiu naszych wspólnot. W szczególny sposób pieśń „Alleluja”, która odradza się podczas Wigilii Paschalnej, jest pieśnią radości. Samo w sobie, wyrażenie w języku hebrajskim oznacza: chwalcie Pana, a jednak śpiewamy je prawie bez zastanowienia jako zwykłą radość, jako wyraz świętowania i radości. Wielkanocne „Alleluja” jest terapią językową, którą wyśpiewuje dla nas liturgia. Ratuje nas ona przed smutnymi rozmowami, które prowadzimy między sobą w drodze, jak dwaj uczniowie z Emaus (Łk 24, 17), i przywraca nam uśmiech nadziei, który budzi się w naszych sercach. Ta pieśń wielkanocna na naszych ustach jest wzorem słów, które powinny rozbrzmiewać pośród nas, jest przeciwieństwem plotek i obmów, które z kolei zasmucają i rozgoryczają. Wielkanocne „Alleluja” rodzi się ze zmartwychwstania; plotki i obmowy – puste i bezużyteczne słowa, pochodzą natomiast ze śmierci duszy i są przyczyną goryczy, która jest objawem złej zawziętości (RB 72.1). Obmowa ma smutną twarz, nierozjaśnioną uśmiechem, ale zasmuconą pogardą. Wielkanocne „Alleluja” uczy nas używania dobrych słów, pielęgnowania konstruktywnych dialogów, aby nie zasmucać się wzajemnie pełnymi rezygnacji i „smutnymi opowieściami”, które nie powinny mieć miejsca na ustach tych, którzy są uczniami Zmartwychwstałego Pana.
Radosnych Świąt Wielkanocnych!
Zatem jest to życzenie Okresu Wielkanocnego: radości dla wszystkich! Odrzućmy więc tę negatywną i zrezygnowaną wizję życia monastycznego, którą czasami zdarza nam się mieć, a która nie odpowiada spojrzeniu na wiary: jest to „diabelska” pokusa, która dzieli, która tworzy podziały w nas i wokół nas. Demon smutku według Ewagriusza z Pontu pochodzi z jałowej pamięci o przeszłości, która już nie istnieje (por. O Praktyce [Ascetycznej], 10). Ci, którzy pogrążają się w nostalgicznych myślach o przeszłości, są ogarnięci smutkiem, jako że „poprzednie rzeczy już nie istnieją i nie mogą nawet istnieć”. Trzeba patrzeć na przeszłość nie z nostalgią, ale z wdzięcznością, aby żyć teraźniejszością i przyszłością z wiarą i nadzieją. Stare rzeczy przemijają, ale Bóg nigdy nie przestaje tworzyć nowych i zaskakujących (por. 2 Kor 5, 17). Nie możemy być uczniami i uczennicami Zmartwychwstałego Pana, mnichami i mniszkami, jeśli mamy smutne oblicze: spotykający nasze wspólnoty, powinien spotykać mężczyzn i kobiety o obliczu uśmiechniętym, umiejących śpiewać wielkanocne „Alleluja”. Nie chodzi o to, by być beztroskim i nie myśleć o wielu problemach, z którymi się borykamy, by nie być świadomym wielkich dramatów, które dotykają dziś ludzkiej historii, ale być świadkami Zmartwychwstania, mężczyznami i kobietami wiary. Kościół prosi nas dzisiaj, abyśmy byli „uśmiechniętą obecnością” jako świadkowie Zmartwychwstałego Pana: jesteśmy wezwani do bycia stróżami wielkanocnego daru radości. Radosnych Świąt Wielkanocnych!
O. Matteo Ferrari
Przeor Generalny
7 kwietnia 2024 r. Oktawa Wielkanocy
Tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec