„W tym czasie młody cesarz Otton III, chcąc zreformować opactwo Classe, przyznał braciom prawo swobodnego wyboru kogokolwiek zechcą. Natychmiast i jednogłośnie poprosili o Romualda. Cesarz zdawał sobie jednak sprawę, że Błogosławiony raczej nie pozwoli się wezwać na dwór przez posłańca. Dlatego chciał udać się do niego osobiście. Przybył do jego celi w porze zachodu słońca. Romuald, przyjmując tak dostojnego gościa w swoim domku, ofiarował mu swoje małe łóżko do odpoczynku. Król jednak nie przyjął jego przykrycia, uznając je za zbyt szorstkie. Następnego ranka król zabrał go ze sobą do pałacu i nalegał, by przyjął opactwo. Romuald był niechętny i stanowczo odmawiał wyrażenia zgody na prośbę króla. Wtedy król zagroził mu ekskomuniką ze strony wszystkich biskupów i arcybiskupów oraz całej rady synodalnej. A on w obliczu konieczności poddał się i pod przymusem zgodził na rządzenie duszami. Oznajmił jednak, że wszystko to nie było dla niego niczym nowym, ale zostało mu objawione przez Boga pięć lat wcześniej. Rządził więc swymi mnichami według ścisłej dyscypliny Reguły i nikomu nie pozwalał bezkarnie od niej odstępować. Niezależnie od tego, czy ktoś był szlachcicem, czy uczonym, nikt nie ośmielał się zbaczać niedozwolonymi czynami w prawo lub w lewo ani oddalać się od uczciwości prostej drogi wspólnego życia. Tak więc, Święty miał oczy serca zwrócone ku niebu i będąc posłusznym Bogu we wszystkim, nie obawiał się niezadowolenia ludzi. Bracia, którymi zgodził się rządzić, zdali sobie z tego sprawę, gdy było już za późno. Początkowo wzajemnie się oskarżali, że prosili go, by był ich przełożonym. Potem zaś zaczęli go oczerniać różnymi zniesławiającymi szemraniami i dotkliwie ranić obelgami.”
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział XXII tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Wydarzenia, na których opis św. Piotr Damian potrzebował dwóch rozdziałów (XXII – XXIII), św. Bruno Bonifacy, naoczny świadek i uczestnik tych faktów, streścił w zaledwie dwóch zdaniach „Żywota 5 Braci Męczenników”: „ Tego zaś Romualda, będącego w podeszłym wieku i w owym kraju słynącego z podziwu godnej i niesłychanej cnoty, niedługo potem ostatni król z [rodu] Ottonów, nieustępujący nikomu w pobożności, gwałtem ściągnął z pustelni i ustanowił opatem w Classis. Tenże Romuald widząc, że znikł jego spokój i niewinność, w obliczu cesarza odrzucił laskę pasterską, mając to na względzie, żeby przypadkiem siebie samego nie zgubić, gdy nie mógł innego pozyskać.”
Z badań historyków, którzy zajmują się polityką włoską cesarzy niemieckich w wiekach X – XI, wiemy, że cesarz Otton III, podobnie jak jego babka, św. Adelajda, budował strefę swoich wpływów w Italii poprzez nadawanie biskupstw, opactw, a nawet obsadzanie tronu papieskiego oddanym sobie ludziom. Czynił to zwłaszcza w czasie, gdy budował strategiczne zaplecze do zduszenia buntu Rzymian, o którym wielokrotnie będzie jeszcze mowa w „Żywocie”. Natomiast Klasztor św. Apolinarego w Classis był bardzo ważnym ogniwem w całej strukturze umacniającej władzę cesarską w Italii. Dopiero ten kontekst historyczny, a raczej polityczny, pozwala nam właściwie odczytać przesłanie św. Piotra Damiana.
Św. Romuald jest od początku ukazany jako osoba nie poddająca się naciskom władzy świeckiej. Św. Piotr Damian przedstawia pierwsze spotkanie św. Romualda z cesarzem na wzór znanego faktu z życia św. Antoniego, który odrzucił zaproszenie na dwór cesarski. Apoftegmat, który upamiętnił to wydarzenie jest bardzo wymowny: „Kiedyś abba Antoni dostał list od cesarza Konstantyna wzywający go do Konstantynopola i zastanawiał się, co robić. Zapytał więc swego ucznia, abba Pawła: „Czy powinienem iść?” A on mu na to: „Jeżeli pójdziesz, będą cię nazywać Antoni; ale jeżeli nie pójdziesz, to «abba Antoni»”.
Romuald podporządkował się ostatecznie królewskiemu żądaniu i przyjął urząd opata w swym macierzystym klasztorze św. Apolinarego w Classe. Jednak na tym kończą się wszystkie ustępstwa. Romuald traktuje powierzoną mu władzę naprawdę jako rządy nad duszami. Nie pozwala się uwikłać w żadne układy. Uwaga św. Piotra Damiana kończąca charakterystykę rządów św. Romualda w Classe może być odczytana nie tylko w odniesieniu do mnichów. W słowach, że Święty wpatrywał się oczyma serca w niebo, a pragnąc podobać się tylko Bogu, nie obawiał narażać się ludziom, można się dopatrzeć aluzji do ówczesnych opatów, którzy z lęku przed narażeniem się władcy, bardziej zabiegali o łaskę cesarską niż Bożą.
Romuald nie pozwala sprowadzić swego autorytetu ojca duchowego do narzędzia służącego doczesnym celom. Nie zgadza się podporządkować spraw Królestwa Bożego sprawom cesarstwa. W czasach, gdy na porządku dziennym było instrumentalne traktowanie klasztorów wplątanych w różne układy feudalne, przypomina, że mnisi mają służyć tylko Bogu, a nie sprawom tego świata. W ten sposób stawia granice zakusom władzy cesarskiej, a dla letnich mnichów, akceptujących chory stan rzeczy, staje się znakiem sprzeciwu.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
„Kiedy zdał sobie sprawę, że jego doskonałość w ten sposób maleje, podczas gdy ich obyczaje ześlizgują się ku najgorszemu, Romuald bezzwłocznie stawił się przed królem i pomimo sprzeciwu jego samego oraz arcybiskupa Rawenny, na oczach obydwu rzucił swój pastorał i opuścił klasztor.
Król oblegał wówczas miasto Tivoli. Mieszkańcy zamordowali jego wybitnego wodza Mazzolino i sięgając po broń, wypędzili samego króla ze swoich murów. Dlatego nie ma wątpliwości, że to Boża Opatrzność wysłała tam Romualda, który doprowadził do pokoju i w ten sposób zażegnał niebezpieczeństwo, które zawisło nad tak wieloma duszami. Ustalono, że Tyburtyńczycy, na znak szacunku dla króla, zburzą część murów, wypuszczą zakładników i przekażą skutego łańcuchami mordercę wodza jego matce. Ta następnie przejednana modlitwami świętego kierowanymi do Boga, wybaczyła zbrodnię mordercy, którego już zaczęła torturować, i pozwoliła mu wrócić bezpiecznie do domu”.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział XXIII tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Świadectwo św. Piotra Damiani i św. Brunona z Kwerfurtu o zrzeczeniu się opactwa są wyjątkowo zgodne. Przede wszystkim podają ten sam motyw postępowania św. Romualda. Św. Bruno pisze wprost: „widząc, że znikł jego spokój i niewinność, w obliczu cesarza odrzucił laskę pasterską, mając to na względzie, ŻEBY PRZYPADKIEM SIEBIE SAMEGO NIE ZGUBIĆ, GDY NIE MÓGŁ INNEGO POZYSKAĆ.” Św. Piotr Damiani nawiązuje do motywu „umniejszenia doskonałości” znanego nam już z rozdziałów III i XVIII. Obaj jednomyślnie stwierdzają, że NIE MOŻNA ZABIEGAĆ O NAWRÓCENIE INNYCH KOSZTEM WŁASNEGO ZBAWIENIA. Dodatkowo podkreślają gwałtowny przebieg całego zdarzenia: „rzucił pastorał”. Święty potrzebował wielkiego męstwa, by stawić czoła cesarzowi, który mógł potraktować jego decyzję jako bunt. Musiał być też gotowy ponieść ewentualne konsekwencje, i to w czasach, gdy panowało wielkie pomieszanie w zakresie władzy świeckiej i duchowej. Przecież nawet, by skłonić św. Romualda do przyjęcia godności opackiej, cesarz posunął się do grożenia mu karą ekskomuniki.
Stawianie granic nie należy do łatwych decyzji i wiąże się z ryzykiem, ale jest niezbędne, by dochować wierności głosowi sumienia.
Św. Piotr Damiani używa niezwykłego zestawienia wydarzeń, by ukazać, że STAWIANIE GRANIC JEST WALKĄ. Dramatyczne odejście Romualda z klasztoru w Classe w atmosferze niemal wojny opisuje w bezpośrednim sąsiedztwie buntu przeciw cesarzowi w Tivoli. Romuald jest jednak „buntownikiem”, który niesie pokój. Stawianie granic przynosi błogosławione owoce, wprowadza ład, otwiera na prawdziwe przebaczenie, chroni przed mściwością. Romuald był w stanie sprostać zadaniu „wysłannika Bożej Opatrzności”, właśnie dlatego, że nie uległ pokusie władzy nad słabszymi i lęku przed silniejszymi.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)