Świadomi współczującego spojrzenia Boga na nas, jesteśmy pociągnięci do patrzenia na Niego i w tym spojrzeniu uczymy się patrzeć na siebie i wszystkie rzeczy Bożymi oczami. Błogosławieństwo skierowane przez Jezusa do ludzi czystego serca znajduje się w centrum Ewangelii wraz z obietnicą, że otrzymają oni dzięki łasce najcenniejsze dobrodziejstwo dla prawych ludzi: oglądanie Boga.
BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA: wyrażenie czystego serca posiada w Piśmie Świętym co najmniej trzy powiązane ze sobą znaczenia, które przybliżają je do ubogich w duchu, do których należy dzięki łasce królestwo Boże. O czystych sercem mówi się:
– Ci, którzy postępują z prawym i pokornym sumieniem w relacjach z Bogiem i bliźnim.
– Ci, których serca są scalone i skoncentrowane w Panu, przezwyciężając wszelkie podziały i rozproszenia spowodowane różnymi formami bałwochwalstwa, takimi jak władza, pieniądze, pycha itp.
– Ci, którzy mają serce proste jak dzieci. Dzięki tej wewnętrznej postawie otwartości i zaufania dostępują Królestwa Bożego i stają się wzorem właściwej relacji z życiem. Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,1. 3-4).
Dla tych małych i prostych, wzgardzonych przez ludzi i zepchniętych na margines, zarezerwowana jest pełnia Bożych błogosławieństw, która jest fundamentem prawdziwego szczęścia w życiu, nawet w obliczu najcięższych prób. Jak dla Bożych męczenników wszystkich czasów.
WIDZIEĆ BOGA: podobnie jak w innych fragmentach Ewangelii, a zwłaszcza w Ewangelii Jana, czasownik „widzieć” w odniesieniu do Boga oznacza bardziej „rozpoznać dzieło Boga w świetle wiary i wierzyć w Niego„, a nie tylko „widzieć” rzeczy w ich widzialnej strukturze. Wskazuje przede wszystkim na „wejście w relację” z kimś i chęć osiągnięcia tego celu.
Gdy dwaj uczniowie Jana ujrzeli, jak ich mistrz utkwił wzrok w Jezusie i wskazując na Niego, powiedział: „Oto Baranek Boży„, poszli za Jezusem, który widząc ich, rzekł: „Czego szukacie?” Odpowiedzieli Mu: „Rabbi, gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali z Nim tego dnia (J 1, 36-39). To spotkanie radykalnie zmieniło ich życie. Natychmiast stali się świadkami tego, co zobaczyli w Jezusie. (J 1,40-51). Kluczowe słowo będzie takie samo: Znaleźliśmy Mesjasza… Chodźcie i zobaczcie (J 1,41. 46).
W końcu szczęśliwi uczniowie odkrywają, że ich spojrzenie na Jezusa zostało poprzedzone życzliwym spojrzeniem Jezusa na nich, jak Jezus oznajmił Natanaelowi: Jezus ujrzał Natanaela zbliżającego się do Niego i rzekł do niego: „Oto Izraelita, w którym nie ma podstępu”. „Skąd mnie znasz?”. „Zanim Filip cię zawołał, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym”… (J 1,47-51)
PRAGNIENIE UJRZENIA BOGA A PRÓBY
Błogosławiony, który widzi Boga, doświadcza szczęścia, które Jezus zapowiedział jako mesjańskie błogosławieństwo obiecane dla czystych sercem i które otwiera na nowe i szersze horyzonty. To pragnienie wypływa z boskiej iskry, która mieszka w sercu człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Jest to tęsknota fundamentalna, o czym zaświadcza natchniony autor psalmu: Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże… Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego. Kiedyż wiec przyjdę i ujrzę oblicze Boże? (Ps 41,2-3).
Oto pełne udręki pytanie kogoś, kto znalazł się na wygnaniu, daleko od swojej ojczyzny i miasta, w którym mieszka Bóg – Jerozolimy. Ta udręka wyraża i reprezentuje dążenia i udręki ludzi wszystkich czasów, którzy czują się przyciągani do Boga, a jednocześnie bezsilni, wygnani z samych siebie, bez celu życia. W wędrówce tego pielgrzyma pragnącego ujrzeć oblicze Pana wciąż splata się pragnienie, poszukiwanie, pierwsze zetknięcie, doświadczenie ciszy i nieobecności ukochanego, nieoczekiwane i namiętne spotkanie, nowe próby, nowe spotkanie… W niekończącej się spirali. Nowożytny filozof i myśliciel (B. Pascal [+1682], Myśli, 929), idąc za myślą św. Augustyna, powiedziałby, że ktokolwiek pragnie prawdy i Boga, to dlatego, że w jakiś sposób już go doświadczył –nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie już nie znalazł.
Święty Piotr Chryzolog, wielki biskup Rawenny z IV wieku, w ten sposób komentuje zaskakujący dynamizm poszukiwania Boga przez nowonarodzonych we chrzcie: Jakże mógłby objąć Boga ograniczony wzrok człowieka – Boga, którego świat nie może pomieścić? Ale to, co możliwe, co powinno być – nie jest regułą miłości. Miłość ignoruje prawa, nie ma reguł, nie zna miary. Miłość nie poddaje się w obliczu niemożliwego, nie traci ducha w obliczu trudności… Miłość nie może nie widzieć tego, co kocha (Kazanie 147).
Jest to ostateczne przejście od patrzenia na Boga jako na surowego nadzorcę do patrzenia na Boga jako na troskliwego Ojca: przejście od moralistycznego spojrzenia na życie do współczującego spojrzenia Ojca Jezusa, który przyciąga do siebie i przyciągając, przemienia spojrzenie i karmi życie.
Doświadczenie głębokiego pragnienia, a jednocześnie poczucia kruchości naznacza drogę tego, kto rozpoczyna pielgrzymkę wiary, a także tego, kto jest już w niej zaawansowany. Podczas pierwszego spotkania z Chrystusem we Chrzcie kandydat otrzymuje „świecę zapaloną” od Paschału. Towarzyszą temu gestowi słowa: Zostaliście oświeceni przez Chrystusa, aby stać się światłem świata. Z pomocą twoich rodziców i chrzestnych idź jako dziecko światłości [por. Paweł: Wy wszyscy jesteście dziećmi światłości (1 Tes 5, 5) i Piotr: Ale wy jesteście plemieniem wybranym (…) abyście głosili chwałę Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnej swojej światłości (1 P 2, 9)]. W liturgii wschodniej Chrzest nazywany jest oświeceniem (phótismos), a osoba ochrzczona oświeconą.
Znamienne jest świadectwo, jakie niektórzy święci pozostawili o swoim doświadczeniu tego fascynującego i przejmującego bycia dosięgniętym przez światło promieniujące na nich ze spojrzenia Pana oraz naprzemienności prób oraz ciemności w nich samych i wokół nich. Święty Romuald, założyciel kamedułów, powiedział przy pewnej okazji: „Drogi Jezu, drogi Jezu, dlaczego mnie opuściłeś? Dlaczego zostawiłeś mnie na łasce mojego wroga?” (św. Piotr Damian, Żywot św. Romualda, 16). Żołnierz Chrystusa, zaprawiony ustawiczną walką …nie obawiał się już żadnej zasadzki osłabionego wroga (tamże, 17). A sam Romuald, przy innej okazji zażyłej relacji z Panem, powie: „Umiłowany, umiłowany Jezu, mój słodki miodzie, moje niewysłowione pragnienie, słodyczy świętych, słodyczy aniołów!” (tamże, 31). To przechodzenie między światłem/pocieszeniem a ciemnością/próbą należy do struktury drogi wiary.
Sam Jezus doświadczał tego przez całe swoje życie, w nocach spędzonych na modlitwie przed Ojcem, tak samo jak w ostatecznej walce w Ogrodzie Oliwnym i na krzyżu: „Ojcze, jeśli chcesz, oddal ode Mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! I ukazał Mu się anioł z nieba, aby Go pocieszyć…” (Łk 22,42). Jezus wydał głośny okrzyk: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję ducha mego” (Łk 23,46).
W CHRYSTUSIE UMARŁYM I ZMARTWYCHWSTAŁYM ROZPOCZYNA SIĘ NOWE STWORZENIE I NOWY CZŁOWIEK.
Dziś doświadczamy paradoksu tak wielu ludzi, którzy prowadzą pozornie spełnione życie bez żadnego odniesienia do Boga: programowych ateistów czy agnostyków. Jak możemy stawić czoła temu egzystencjalnemu ateizmowi, który do pewnego stopnia zamieszkuje również w sercu każdego wierzącego? Jezus ostrzega nas przed tym niebezpieczeństwem i uczy modlić się do Ojca, aby nie ulec pokusie: Ojcze nasz …i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Papież Franciszek zasugerował włoskim biskupom, aby zmienili tłumaczenie łacińskiej formy Et ne nos inducas in tentationem na: I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, tak jak mamy to w języku portugalskim.
Dużo światła daje odpowiedź, jakiej papież Franciszek udzielił młodemu człowiekowi na spotkaniu w Krakowie, który zapytał: „Jestem wierzący i praktykujący w życiu parafialnym. Mam przyjaciela, który twierdzi, że jest ateistą. Co mogę mu powiedzieć, aby nawrócić go na wiarę?„. Papież Franciszek odpowiedział: „Nie musisz nic mówić. Żyj swoją wiarą. Być może nadejdzie czas, kiedy twój przyjaciel zapyta, dlaczego żyjesz w ten sposób i rozpocznie swoją drogę wiary”. Kościół rośnie przez promieniowanie…
POD KONTEMPLACYJNYM SPOJRZENIEM BOGA
Pragnienie ujrzenia oblicza Pana jako ożywcze centrum życia i wysiłek, aby osiągnąć ten cel dzięki Jego łasce, są kruche. Musimy przede wszystkim pozwolić, aby sam Pan spojrzał na nas z czułością i współczuciem. Panie, Ty mnie przenikasz i znasz, Ty wiesz, kiedy siadam i kiedy wstaję. (Ps 139, 1-3). Jego spojrzenie przyjęte bez zastrzeżeń prowadzi do upragnionego spotkania, które przemienia nas na wzór Jego światła. Łaska uprzedza nas, zasiewając w naszych sercach niepokój oraz pragnienie pełni i piękna (por. J 10, 10).
Relacja Boga z rzeczywistością, którą wyrażamy za pomocą symbolu Jego „spojrzenia”, jest stwarzaniem życia i harmonii, w których Jego własne Boskie życie jest odzwierciedlane i przekazywane. Pismo Święte umieszcza stworzenie i historię pomiędzy dwoma kontemplacyjnymi spojrzeniami, które obejmują je jak w jednej wielkiej inkluzji, objawiając w ten sposób głębokie znaczenie zarówno stworzenia, jak i historii.
PIERWSZE SPOJRZENIE BOGA W RDZ 1,31
Święty autor stwierdza, że kiedy dzieło stworzenia zostało ukończone, Bóg spojrzał na wszystko, co uczynił: było bardzo dobre/piękne. Uwieńczeniem tego dzieła było stworzenie mężczyzny i kobiety. Boże spojrzenie nie tylko kontempluje z radością piękno i dobroć istniejące w Jego stworzeniach. Jego spojrzenie przekazuje własną dobroć i piękno. Tak więc stworzenie jest powołane do promieniowania Boską dobrocią i pięknem, a człowiek jest umieszczony w ogrodzie świata, aby pielęgnować dobroć i piękno w samym sobie i w stworzeniu. Obecność Bożego piękna w stworzeniu i jego promieniującej potęgi w terminologii chrześcijańskiej nazywana jest „sakramentalnością” osoby i natury, które ze względu na swoje powołanie są wezwane do wspierania spotkania z Panem w nich uobecnianym (por. prawosławny teolog I. Zizioulas, Stworzenie jako Eucharystia. Teologiczne podejście do problemu ekologii; red. Qiqajon Bose1994).
W tym sensie znaczące jest to, co papież Franciszek mówi o ekologii integralnej w encyklice Laudato si, cytując patriarchę Bartłomieja (9): Ponadto my, chrześcijanie, jesteśmy wezwani do „przyjęcia świata jako sakramentu komunii, jako sposobu dzielenia się z Bogiem i bliźnimi w skali globalnej. To jest naszym pokornym przekonaniem, że to, co boskie i to, co ludzkie, spotyka się w najmniejszym szczególe nierozerwalnej szaty Bożego stworzenia, nawet w ostatniej drobinie pyłu naszej planety”.
KONTEMPLACYJNE SPOJRZENIE APOSTOŁA W APOKALIPSIE
Prorocze spojrzenie Apostoła kontempluje, widzi w świetle zmartwychwstałego Chrystusa (por. Ap 1, 10) jak stworzenie i historia osiągają swój ostateczny cel, który odpowiada pierwotnemu planowi Boga (Rdz 1-3). „Potem ujrzałem nowe niebo i nową ziemię. Bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I ujrzałem nowe Jeruzalem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica dla swego męża” (Ap 21,1-2).
Naszą pierwszą postawą jest ponowne odkrycie i pielęgnowanie świadomości, że jesteśmy pod Jego ojcowską opieką, pod Jego łaskawym spojrzeniem, które uczy nas patrzeć na samych siebie, innych i całą rzeczywistość (osoby i wydarzenia) Jego spojrzeniem, uważnym, współczującym i wspierającym. Kiedy nasze spojrzenie jest kierowane przez doświadczenie łaskawego spojrzenia Pana, dochodzimy do prawdziwej wiedzy o osobach i sytuacjach, z tym światłem, które posiada tylko miłość, jak Maryja i Józef wobec tajemnicy Dzieciątka Jezus. Nie rozumieli, ale zachowywali to wszystko w swoich sercach (por. Łk 2, 50-51).
OD SPOJRZENIA OJCA DO SPOJRZENIA JEZUSA
Bóg przymierza, Bóg wyzwolenia, postanowił interweniować w sprawie swego ludu, ponieważ widział jego ucisk. Jahwe powiedział: Widziałem i słyszałem udrękę mojego ludu, który jest w Egipcie. Słyszałem ich krzyk… Dlatego zstąpiłem, aby ich wybawić z rąk Egipcjan (Wj 3,7-8).
Mojżesz, przyjaciel Boga i Jego współpracownik w tej ludzkiej i boskiej przygodzie, w najbardziej dotkliwym momencie kryzysu podczas realizacji swojej misji prosi Boga, aby „ukazał mu swoje oblicze”, aby był pewien Jego Boskiego działania. Pan ofiarowuje mu wielką intymność, ale nie bezpośrednią wizję swojego oblicza. Byłby to ryzykowny krok, ponieważ mógłby umrzeć. Pan więc rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem (Wj 33,11), a jednak nie pozwolił mu bezpośrednio zobaczyć swojej twarzy… Ten epizod, podobnie jak ten, którego doświadczył prorok Eliasz na świętej górze, stanowią dwa szczyty chrześcijańskiego mistycyzmu. Jednakże mistyka chrześcijańska nie zatrzymuje się na tajemnicy absolutnej niedostępności Boga, ponieważ opiera się właśnie na tajemnicy Słowa Wcielonego w Jezusie z Nazaretu. Nikt nigdy nie widział Boga: Jednorodzony Syn, który jest w łonie Ojca (skierowany do Ojca, zgodnie z oryginałem greckim: Eis kalpós tu Patér), dał Go poznać (J 1, 18).
Jezus jest obliczem miłosierdzia Ojca, stwierdza papież Franciszek w Liście Jubileuszowym z 2015 roku.
Jezus powołuje pierwszych uczniów, patrząc na nich, gdy są zaangażowani w swoją codzienną pracę. Głównym czasownikiem w opisach tych spotkań jest, że Jezus widział tych ludzi, wezwał ich, a oni poszli za Nim. Wybiera na uczniów osoby spośród najbardziej – z punktu widzenia ludzkiej logiki – kontrowersyjnych, jak na przykład uprzywilejowany wybór Szawła i jego przemiana w najbardziej zaangażowanego w głoszenie Dobrej Nowiny apostoła. Bóg powołuje wszystkich, aby byli członkami Jego królestwa, niezależnie od osoby, o czym świadczy powołanie i misja Pawła wśród pogan! Jezus uzdrawia chorych, widząc wiarę, która jest w ich sercach, a której nikt nie zna: trędowatych, pochyloną kobietę, Żydów w synagodze, człowieka z uschłą ręką, kobietę cierpiącą na krwotok, która dotyka Jego szaty, grzesznicę, rzymskiego urzędnika, który prosi o pomoc dla swojego sługi… itd.
Dwa wydarzenia są szczególnie znaczące w sensie, który podkreślamy: pierwszym z nich jest „znak” dokonany przez Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej (J 2,1-12). Tekst mówi, że kiedy uczniowie zobaczyli, co stało się z wodą przemienioną w wino, „uwierzyli„. Drugim jest uzdrowienie człowieka, który urodził się niewidomy. To Jezus jako pierwszy zobaczył człowieka niewidomego od urodzenia. Podczas gdy uczniowie są zajęci zastanawianiem się, kto jest grzesznikiem odpowiedzialnym za jego ślepotę, czy on sam, czy jego rodzice, Jezus przejmuje inicjatywę i natychmiast działa, aby go uzdrowić. Niewidomy nic nie mówi. Jest posłuszny. Jezus każe mu iść do sadzawki, aby się obmył, a on wraca ze zdrowym wzrokiem. Dopiero pod koniec długiego przesłuchania, któremu faryzeusze poddali uzdrowionego niewidomego, Jezus, znajdując go, pyta o jego wiarę: Czy wierzysz w Syna Człowieczego? On odpowiedział: Kim On jest, Panie, abym uwierzył? Wtedy Jezus mówi do niego: Widzisz go, to jest Ten, który do ciebie mówi. On zawołał: Wierzę, Panie! I padł przed Nim na kolana (por. J 9,33-38).
Uzdrowienie dokonane przez Jezusa ma ogromne znaczenie dla drogi wiary. Dlatego właśnie pedagogia Kościoła umieszcza uzdrowienie niewidomego od urodzenia w centrum wielkopostnej wędrówki (IV niedziela Rok A). Codzienne historie są niespodziewanymi nawiedzeniami Jezusa w życiu każdego człowieka. Życie w swojej normalności jest uprzywilejowanym miejscem słuchania głosu Jezusa, który puka do drzwi naszego serca, aby świętować z nami (por. Ap 2, 20).
Dlatego zawsze trzeba pamiętać o naglącym wezwaniu Jezusa: Czuwajcie, … Bądźcie gotowi…, bo nie wiecie, kiedy Syn Człowieczy przyjdzie (Mt 25, 13). Bycie gotowym i dyspozycyjnym również na Boże zaskakiwanie, zachowywanie w naszej lampie oliwy wiary i nadziei, jest warunkiem wejścia i bycia przyjętym w sali weselnej króla. Oczekiwanie na chwalebne przyjście Pana karmi się każdego dnia pamięcią o Jego przyjściu w pokorze ludzkiej kondycji, poprzez doświadczenia Jego dyskretnych i cichych wizyt w Bożym dziś.
Czasami tak bardzo utożsamiamy się z własnymi kryteriami oceny sytuacji, że nie dostrzegamy ich głębszego znaczenia. Tylko podchodząc do nich z oczyszczonym spojrzeniem, można dostrzec opatrznościowe dobro, które w sobie niosą. Jest to szczególnie istotne w życiu monastycznym, gdzie ważne i stymulujące jest dostrzeganie tego, co nowe od Boga, w prostej codzienności, która się powtarza. Podczas spotkania z Mniszkami Kamedułkami w Rzymie papież Franciszek zadał wymagające pytanie: Czy w klasztorach naprawdę czeka się na Boże jutro? Kto naprawdę pozwolił Bogu spojrzeć na siebie, ten ma to czyste serce, któremu dana jest łaska widzenia Boga, samego siebie i wszystkich sytuacji w świetle Boga oraz rozpoznania i przyjęcia własnego jutra, które zawsze nas zaskakuje!
