ROZTROPNOŚĆ
Jakiś czas później Romuald przeczytał, że św. Sylwester, biskup Rzymu, wprowadził zwyczaj postu w sobotę, jako dzień wigilii świętej Paschy. Natychmiast więc przeniósł zawieszenie postu z soboty na czwartek. Wychodząc w ten sposób naprzeciw niemocy słabych, ze słusznym poczuciem miary uczynił łatwiejszym przedłużenie postu, a dla tych wszystkich, którzy praktykują samotne życie, ustanowił tę zasadę: niech każdy wie, że zachowuje post życia eremickiego, jeśli w ciągu tygodnia przestrzega postu przez trzy i dwa kolejne dni, podczas gdy w czwartek i niedzielę może posilać się z dziękczynieniem jarzynami i wszelkimi sosami warzywnymi, z wyjątkiem dwóch postów [Wielki Post i Adwent] w ciągu roku, kiedy zarówno on, jak i prawie wszyscy jego uczniowie zwykli rozciągać post na cały tydzień. I z pewnością było właściwą rzeczą, aby ten, który zawsze starał się wychwalać Boga tańcem i bębnem (timpano), sprawiał, że najpiękniejsze brzmienia muzyczne oktawy, kwinty i kwarty rozbrzmiewały nieprzerwanie w uszach nieskończonego światła.
Jeśli chodzi o całkowity post, polegający na spędzeniu dnia bez jedzenia czegokolwiek, chociaż sam praktykował go bardzo często, absolutnie zabronił go innym. Jeśli ktoś dąży do modlitwy (doskonałości) – mówił -jest jak najbardziej stosowne, aby jadł każdego dnia i zawsze odczuwał niewielki głód. Nabywając tego przyzwyczajenia, ciało będzie lekko znosić to, co nowicjuszom wydaje się ciężkie na początku ich nawrócenia. Według niego niewiele warte było chwilowe poświęcenie się wielkim rzeczom, jeżeli potem ktoś nie wytrwał w nich ze wspaniałomyślnością.
Uczył powściągliwości i wielkiej roztropności podczas czuwań, aby nie ulegać senności zaraz po nocnych oficjach. Świątobliwy mąż był tak mało pobłażliwy dla porannego zasypiania, że jeśli ktoś wyznał mu, że zasnął po czuwaniu z dwunastoma psalmami lub co gorsza przed świtem, nie mógł otrzymać od niego pozwolenia na odprawienie Mszy świętej tego dnia.
Mówił również, że lepiej jest – jeśli to możliwe – zaśpiewać jeden psalm z serca i ze skruchą niż przemknąć przez sto z umysłem pełnym rozproszeń.
Ale jeśli komuś ta łaska nie została w pełni udzielona, zachęcał go, aby nie tracił nadziei, a tym bardziej nie zwalniał tempa w ascezie ciała w oczekiwaniu, aż Ten, który dał wolę, pewnego dnia da również zdolność jej urzeczywistnienia. Intencja umysłu, stale zwrócona ku Bogu, jest wyłącznym strażnikiem kadzidła modlitwy, które mógłby rozwiać podmuch myśli z zewnątrz. Gdy bowiem intencja jest szlachetna, mimowolnie pojawiająca się myśl powinna nie budzić zbytniego lęku.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział IX tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Rozdział IX „Żywota św. Romualda” ukazuje zasadniczą postawę świętego Romualda w życiu duchowym, która jest punktem odniesienia dla jego nauczania o ascezie, modlitwie i walce duchowej. Romuald wskazuje na cnotę ROZTROPNOŚCI jako bezpieczną drogę ku szczytom doskonałości, opierając się na nauce, którą w „Rozmowach z Ojcami” Jan Kasjan przypisał św. Antoniemu, Ojcowi mnichów: „To ona (roztropność) uczy mnicha unikać skrajności i kroczyć zawsze KRÓLEWSKĄ DROGĄ środka. Z jednej strony, nie pozwala mu zbaczać zbytnio na prawo (w kierunku cnót), przekraczając w niedorzecznej zarozumiałości i nadmiernym zapale miarę słusznego umartwienia; z drugiej zaś, nie dopuszcza, aby znęcony chęcią wytchnienia, przesunął się zbytnio w lewo (w kierunku występków), tzn., aby pod pozorem troski o ciało nie powstała w nim opieszałość i gnuśność ducha.” Owa „królewska droga” została z kolei uznana przez św. Benedykta za MATKĘ WSZYSTKICH CNÓT. Należy dodać, że zarówno Jan Kasjan, jak i św. Benedykt na określenie roztropności używali łacińskiego słowa „discretio”, które można także przetłumaczyć jako rozpoznawanie (rozróżnianie duchów), czyli dar pozwalający odróżnić natchnienia i myśli zsyłane przez Boga od pokus szatańskich. Dlatego nauka św. Romualda o roztropności w poście, czuwaniach, modlitwie jest zarazem nauką o sposobach walki duchowej.
Św. Romuald w środowisku, gdzie aż nazbyt często mnisi zbaczali na prawo lub lewo z drogi roztropności, przywraca podstawowym praktykom ascetycznym, jakimi w duchowości monastycznej były post i czuwania nocne, ich właściwe miejsce. Od czasów Ojców Pustyni stale powracało niebezpieczeństwo, że mnisi zaczną traktować te ćwiczenia jak najwyższe dobro, w nich upatrując skuteczną ochronę przed zasadzkami i złudzeniami złych duchów. Tracenie z oczu celu, jakim jest czystość serca i skupianie się na narzędziach do osiągnięcia tego celu groziło, że szatan pod pozorem cnoty będzie „zwodził niestosownymi i nadmiernymi postami, czuwaniami, nieprawidłową modlitwą, czytaniem o niewłaściwej porze i tą drogą poprowadzi do zgubnego końca”. Dlatego św. Romuald podkreślał konieczność stosownej miary w poście, a od praktyki nocnych czuwań wymagał roztropności i umiarkowania. Post i czuwania miały za zadanie wzmacniać ducha. Praktykowane w głupi i zarozumiały sposób czyniły większe spustoszenie niż gnuśność, bo nie dość, że były przyczyną stanu osłabienia, to jeszcze nadymały pychą. Dlatego należało je podejmować, pamiętając, że mają służyć modlitwie.
Może nas zaskoczyć skojarzenie św. Piotra Damiana z oktawami, kwintami i kwartami, gdy mówi o poszczeniu, ale w tradycji monastycznej post wpisuje się w pieśń całego życia. Nadaje swego rodzaju rytm, dlatego jest czasem przyrównywany do gry na bębnie (porównanie zaczerpnięte z Psalmu 150 – „chwalcie Pana na bębnie”, a także z pełnego humoru skojarzenia pustego brzucha z bębnem). Ze współczesnej św. Piotrowi Damiani tradycji Cluny wiemy, że mnisi za najwyższą sztukę uważali muzykę, główne źródło harmonii i szczęścia, która pozwala wznieść się duszy w spokoju ku Bogu i niebu. Czerpiąc z tradycji pitagorejskiej, odnajdywali w muzyce prawa, które kierują całym wszechświatem, a wspomnianym przez św. Piotr Damiana współbrzmieniom muzycznym, w oryginale nazwanymi zgodnie z harmonią pitagorejską (diapason, diapente, diatessaron), nadawali znaczenie mistyczne. Stąd skojarzenia św. Piotra, który porównuje oktawę muzyczną do oktawy dni (nieprzerwany post od niedzieli do niedzieli w Wielkim Poście i Adwencie), a następnie z tej oktawy wydziela kwintę (pięć dni od niedzieli do czwartku, gdy przerywa się post) oraz kwartę (cztery dni od czwartku do niedzieli, kiedy to również zawiesza się post).
Zasada podawana przez św. Romualda, by codziennemu posiłkowi towarzyszył codzienny niedosyt, znajduje swój pierwowzór i uzasadnienie w „Rozmowach z Ojcami” Jana Kasjana. Natomiast wielka surowość św. Romualda wobec mnichów, którzy zasypiali po nocnych czuwaniach, nie była gniewem z racji ich słabości, ale z powodu ich nieroztropności i nieposłuszeństwa. Św. Benedykt w VIII rozdziale Reguły „O nocnym Oficjum” nakazywał, żeby „ZGODNIE Z ROZSĄDKIEM (…) bracia spali nieco dłużej niż przez połowę nocy i wstali już wypoczęci. Jeżeli zaś po Wigiliach zostanie trochę czasu, ci, którzy tego potrzebują, poświęcą go na rozważanie psalmów i czytań”. (Romuald i jego uczniowie ślubowali posłuszeństwo Regule św. Benedykta).
Roztropność jest tarczą, która ochrania pozostałe cnoty. Bez niej nie można dojść do doskonałości ani w niej wytrwać. Romuald bardzo zabiegał o to, by jego uczniowie nie dali się oszukać diabłu i nie okazali się wskutek nieroztropności niezdolni, aby właściwie dokończyć rozpoczęte dzieło. Własnym przykładem ukazywał, że roztropność zdobywa się dzięki pokorze, a ta przejawia się w niepoleganiu na własnym zdaniu. Na pewno uważał za swoje zdanie Abba Mojżesza, że doskonałość zdobywa się „idąc śladami starszych i nie szukając zuchwale nowych dróg”. Św. Piotr Damian celowo rozpoczął ten rozdział od wzmianki o zastosowaniu się Romualda do wskazówki, jaką znalazł w „Żywocie św. Sylwestra”, by wskazać na jego posłuszeństwo nauce Ojców i przykładom starszych.
Także odmawianie psalmów było traktowane przez św. Romualda w ślad za starożytnymi mnichami jako ćwiczenie duchowe, które miało przygotować do kontemplacji.
Ojcowie Pustyni uznawali psalmodię za niezastąpioną broń w walce o czystość serca i umysłu, bez których nie można się dobrze modlić. Wiedzieli, jak wielką przeszkodą w modlitwie może być nieokiełznana wyobraźnia i tłoczące się myśli. Uznając słabość ludzkiej natury i wyznaczone jej granice, z pokorą przyznawali, że człowiek nie jest zdolny powstrzymać strumienia myśli, podobnie jak przekracza jego możliwości zatrzymać bieg rzeki. Jednocześnie z doświadczenia uczyli, że „w znacznej mierze to od nas zależy, czy poprawiamy JAKOŚĆ naszych myśli; czy w sercach powstają myśli święte i wzniosłe lub ziemskie i cielesne”. Podejmując uświęconą tradycję Pustyni, św. Romuald zachęcał do wytrwałości i wierności na obranej drodze, przypominając, że opieramy się nie tylko na własnych znikomych siłach, ale na UFNOŚCI W ŁASKĘ BOŻĄ.
Nadzieja kontemplowania Bożego Oblicze przyświecała życiu św. Romualda i właśnie ją pragnął zaszczepić w dusze swych duchowych synów i córek, by w świetle tak wzniosłego celu umieli ustawić wszystko, co czynili w życiu pustelniczym, we właściwej hierarchii.
Myślę, że cały ten rozdział „Żywota” można podsumować tymi samymi słowami, którymi Abba Mojżesz zakończył swoje nauczanie w „Rozmowach z Ojcami”: „To dlatego właśnie pilnie czytamy i nieustannie rozważamy Pismo Święte, aby naszej pamięci dostarczać duchowych treści; to dlatego często śpiewamy psalmy, aby obudzić w sobie żal; to dlatego pilnujemy czuwań, postów i modlitw, aby umartwiony duch nie zasmakował w rzeczach ziemskich, lecz wpatrywał się w sprawy niebieskie.”
Należy jeszcze dodać, że choć św. Romuald stosował surowszą miarę do własnych postów i czuwań, to w wielu miejscach „Żywota” jest wyraźnie podkreślone, że nigdy nie tracił miary i nigdy nie dopuszczał, by to, co miało w nim wzmocnić siły wewnętrznego człowieka, obróciło się przeciw niemu, lecz zawsze „z należytym miłosierdziem podnosił chwiejące się ciało”.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
UBÓSTWO