Co ujrzałeś? Co ujrzałeś na początku tej celebracji? Ujrzałeś w tym geście milczącej adoracji podziw, zdumienie, trwogę, o których mówi Izajasz w pieśni Sługi Pańskiego. Ujrzałeś „coś, o czym nigdy nie opowiadano”, usłyszałeś „głos łagodnego milczenia” (1 Krl 19, 12) Bożej obecności.
Ale skąd to milczenie? Co się stało? W tekście Izajasza jest ciągłe napięcie między językiem cierpienia a językiem uwielbienia. Jak można powiedzieć, że „oto się powiedzie mojemu słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo”, a jednocześnie stwierdzić, że „tak nieludzko został oszpecony jego wygląd i postać jego była niepodobna do ludzi”? Jak można powiedzieć, że „królowie zamkną przed nim usta”, a jednocześnie, że Sługa Pański „nie miał wdzięku ani też blasku, aby na niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał”? Jak można powiedzieć, że ten, który „sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich”, jednocześnie „doczeka się potomstwa, będzie żył długo, wola Pańska spełni się przez niego”? Jak można twierdzić, że ten, który „ogołocił samego siebie aż do śmierci i został zaliczony do bezbożnych”, w tym samym czasie, z tego właśnie powodu, otrzyma „tłumy w nagrodę i posiądzie możnych jako zdobycz”?
Zwłaszcza w naszym społeczeństwie te stwierdzenia nie idą w parze: piękno odpowiada sukcesowi i zaszczytom; arogancja i kłamstwo odpowiadają władzy, a nie pokorze i milczeniu; pochwały i zaszczyty odpowiadają udanemu życiu, którym można się szczycić. Cóż, we fragmencie z Księgi Izajasza, podobnie jak w opisie Męki Pańskiej według św. Jana, tak nie jest. We fragmencie Izajasza Sługa Pański odniesie sukces, ponieważ oddał swoje życie za innych; w opisie św. Jana Jezus podczas swej Męki jest Panem, który króluje: On wywyższony na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie (por. J 12, 32).
W tych rażących kontrastach, które wystawiają na próbę nasz sposób myślenia i działania ujawniające małostkowość niektórych naszych schematów, objawia się to, co dziś celebrujemy: dziś paradoksalnie ukazuje się naszym oczom to, na czym polega prawdziwie błogosławione życie. To właśnie widzimy w tej celebracji: sekret szczęśliwego życia, błogosławionego życia. Ale na czym polega ta tajemnica? Kiedy mężczyznę, kobietę można nazwać błogosławionymi, szczęśliwymi? Sługa Pański i Jezus mówią nam, że błogosławiony to ten, kto wie, że jest coś lub ktoś, za kogo warto umrzeć. Nie jest szczęśliwy ten, kto odnosi sukcesy, kto jest piękny, kto jest wielki, kto jest potężny, kto przykuwa uwagę, kto jest „ważny” tylko według ludzkiej logiki… to, według Ewangelii są śmieci… Według Ewangelii szczęśliwy jest tylko ten, kto wie, że jest coś, za co warto oddać życie. Tylko jeśli wiesz, że jest coś lub ktoś, za kogo warto umrzeć, wiesz również, że warto żyć, a więc żyć błogosławionym, szczęśliwym życiem.
Oto, co ujrzałeś: ujrzałeś zachwyt wobec misterium prawdziwego życia, błogosławionego życia: życia Pana Jezusa. W Wielki Piątek, paradoksalnie uważany za dzień żałoby, jaśnieje przed naszymi oczyma prawdziwa szczęśliwość. Jezus jest prawdziwym błogosławionym i uczy nas, że sekret szczęśliwości polega na przeżywaniu życia jako daru, a nie jako posiadania. Dlatego możemy adorować krzyż nie jako miejsce bólu, ale jako stróża prawdziwej szczęśliwości.
Matteo Ferrari, Przeor Camaldoli
Homilia na W. Piątek 29.03.2024
Tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec