„Tymczasem Sergiusz, ojciec Romualda, został mnichem. Wkrótce jednak, za namową diabła, pożałował swojego nawrócenia i próbował powrócić do Egiptu. Mnisi z klasztoru św. Sewera, położonego niedaleko Rawenny, gdzie mieszkał Sergiusz – już tylko ciałem, a nie sercem – znaleźli sposób, by poinformować o tym Romualda za pośrednictwem posłańca. Ten wstrząśnięty złowieszczą wiadomością uznał za konieczne, aby opat Guarino i Jan Gradenigo towarzyszyli hrabiemu w jego drodze ku nawróceniu, podczas gdy on sam uda się na ratunek swemu ojcu, który zmierzał ku zatraceniu. Doża Piotr dożył już szczęśliwie swych dni. Dlatego Romuald powierzył hrabiego tym dwóm, a szczególnie polecił Janowi, którego był przełożonym: „Z posłuszeństwa nigdy nie rozstawaj się z hrabią, nawet gdyby Guarino miał się stamtąd oddalić”.”
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział XII tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Rozdziały opowiadające o nawróceniu hrabiego Olibana oraz Sergiusza, ojca św. Romualda, dały św. Piotrowi Damiani znakomitą okazję, by ukazać najróżniejsze aspekty monastycznego miłosierdzia. Ojcowie Pustyni, choć wybierali życie w odosobnieniu, mieli pełną świadomość, że „pierwszym i najbardziej pierwotnym spośród przykazań jest miłość, dzięki której umysł ujrzy Pramiłość” (Ewagriusz z Pontu, List 56 «Do Abba Lucjusza»). Jednak mnisi świadomi, że najwyższym aktem miłosierdzia jest troska o zbawienie swoje i innych ludzi, okazywali tę miłość przede wszystkim wspierając się nawzajem w drodze ku nawróceniu wszystkich i wskazując wszystkim, którzy do nich przychodzili, że zbawienie to najwyższe dobro, cenniejsze niż życie. Rozdział XII otwiera dłuższą sekcję, która skupi się na tym temacie. W powyższym fragmencie widzimy ogólnie zarysowany problem nawrócenia, które może być dalekie od doskonałości. Decyzja o podjęciu życia monastycznego nie zastępuje ustawicznego wysiłku serca. Św. Piotr Damian podsuwa dyskretnie obraz Izraelitów, których Bóg wyprowadził z domu niewoli, a którzy podczas wędrówki przez pustynię buntowali się i chcieli wracać do Egiptu. Tak jak Mojżesz poprzez swą cichość i cierpliwość pomagał swemu ludowi w pokornym powracaniu pod skrzydła Bożej Opatrzności, tak św. Romuald nie zostawia własnemu losowi, a raczej własnej słabości tych, których Bóg mu powierzył w opiekę. Wymowne jest polecenie, które otrzymuje Jan Gradenigo – św. Romuald czyni go odpowiedzialnym za zbawienie hrabiego Olibana, tak jak Bóg uczynił proroka odpowiedzialnym za śmierć grzesznika – Ezechiel mógł ocalić swoje życie tylko, jeśli zrobił wszystko, by ostrzec odchodzących od Boga przed potępieniem (zob. Ez 3,16 – 21).
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
***********************************************************************************************************
„Na tychże ziemiach [Galii] żył także inny hrabia o imieniu Oliban, pod którego jurysdykcją znajdował się również klasztor opata Guarina. Chociaż wyniesiony do najwyższej ziemskiej władzy, był on obciążony licznymi grzechami. Pewnego dnia przybył odwiedzić Romualda. Pozostawił inne osoby przed celą i w cztery oczy opowiedział mu jak na spowiedzi całe pasmo swoich przewinień. Romuald wysłuchał wszystkiego i odpowiedział mu: ” Nie ma dla ciebie innego sposobu bycia zbawionym niż opuszczenie świata i wstąpienie do klasztoru”. Wówczas hrabia poczuł się zaniepokojony i powiedział: „Ludzie duchowi, którzy dobrze mnie znają, są innego zdania. Nigdy nie doradziliby mi zrobienia czegoś tak nieznośnego”. Zwołał zatem biskupów i opatów, którzy mu towarzyszyli, i zebrawszy ich razem, zaczął pytać, czy rzeczywiście jest tak, jak mówił Sługa Boży. Wszyscy jednogłośnie potwierdzili opinię Romualda i przeprosili, że ze strachu nie mówili o tym do tej pory hrabiemu. Wtedy hrabia odprawił ich wszystkich i w wielkiej tajemnicy uzgodnił z Romualdem, że pod pretekstem pielgrzymki uda się na Monte Cassino i nieodwołalnie odda się na służbę Bogu w klasztorze św. Benedykta.”
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział XI tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Wraz z przybyciem do celi Romualda hrabiego Olibana wracamy do opowieści o konkretnych ludziach, miejscach i czasach, pośród których Romuald zdąża ku świętości. Jest to ważne, ponieważ przed św. Piotrem Damianem hagiografowie ukazywali Świętych jakby „wyrwanych” spomiędzy zwykłego toku wydarzeń, podobnie jak maluje się ikony na złotym tle. Natomiast św. Piotrowi zależy na ukazaniu CZŁOWIEKA, który osiągnął doskonałość monastyczną. Ten człowiek żyje w konkretnych okolicznościach, czyli na ziemiach należących do hrabiego Olibana Cabreta. Hrabia Oliban to postać historyczna – syn Mirona, hrabiego Barcelony, władca hrabstw Cerdagna, Berga i Besalu w zachodnich Pirenejach, zmarły w 990 roku. Oczywiście św. Piotr Damian nie zamierza pisać kroniki swoich czasów, ale zależy mu na ukazaniu, że nawet pustelnik nie zdobywa świętości w oderwaniu od rzeczywistości.
Rozmowa Romualda z Olibanem ukazuje kolejną cechę, która wyróżniała Świętego. Można ją określić jako męstwo, odwagę, śmiałość, otwartość, ale chyba najlepiej zdefiniować ją jako WOLNOŚĆ DZIECKA BOŻEGO. Romuald nie lęka się reakcji hrabiego, gdy mówi mu o konieczności dogłębnego nawrócenia.
Należy tu dopowiedzieć, że w czasach św. Romualda panowało przekonanie, że prawdziwe nawrócenie jest jednoznaczne z podjęciem życia monastycznego.
Św. Piotr Damian kontrastuje jego prostolinijność zarówno z postawą innych duchownych, którzy są w otoczeniu Olibana, jak i z późniejszym zachowaniem samego hrabiego.
Biskupi i opaci towarzyszący hrabiemu nie odważyli się wcześniej zwrócić mu uwagi na duchowe niebezpieczeństwo, w które się uwikłał poprzez swoje grzechy, z obawy o utratę jego łaski, czyli utratę swoich wpływów, stanowisk, dochodów. Romuald jest wolny od tego strachu. Ta wolność jest jednym z owoców jego UBÓSTWA. Nie boi się niczego utracić, bo „nie posiada nic droższego nad Chrystusa”. Kieruje się autentyczną troską o zbawienie hrabiego, a nie o swoje doczesne korzyści. Nie jest uwikłany w różne układy, więc jasno przedstawia rzeczy tak, jak one się przedstawiają w świetle Bożej Sprawiedliwości. Nie musi się kryć ze swym myśleniem według Bożych kryteriów, jak hrabia Oliban, a wcześniej doża Piotr Orseolo kryli się przed najbliższym otoczeniem ze swym radykalnym nawróceniem i decyzją zmiany życia.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
„Podczas pobytu w Katalonii Romuald zaprzyjaźnił się z pewnym wieśniakiem, który czasami robił mu narzędzia potrzebne do celi, a w razie potrzeby, pomimo swego ubóstwa, z radością dostarczał mu koniecznych rzeczy, chociaż był bogaty raczej w miłosierdzie niż w majętności.
Ów wieśniak miał krowę, którą dumny i arogancki hrabia kazał swoim sługom porwać z barbarzyńską zuchwałością. Następnie, z chciwością, kazał przygotować sobie jej mięso na obiad. Wieśniak pobiegł spiesznie do celi Romualda i z rozdzierającym serce płaczem wyjawił mu swoje nieszczęście, lamentując, że odebrano nadzieję jemu i jego rodzinie. Święty Romuald natychmiast wysłał swego posłańca do hrabiego i prosił go z pokornym błaganiem, aby zwrócił biedakowi jego zwierzę. Ale hrabia, chciwy i uparty, wyśmiał te błagania i powiedział: „Jeszcze dziś zamierzam poczuć smak tłustych polędwic tej krowy!”.
W porze obiadowej zastawiono stół i podano krowie mięso. Ale wtenczas bliskie już było wykonanie kary boskiej. Właśnie, gdy hrabia zaczynał jeść, oderwał kęs z polędwicy i włożył go do ust. Polędwica utkwiła mu w gardle i mimo wysiłków nie mógł jej ani przełknąć, ani wypluć. Zmarł straszliwą śmiercią na oczach swoich domowników z powodu zatkanej tchawicy. To, czym chciał nasycić swój głód wbrew pragnieniu sługi Bożego, sprawiedliwym wyrokiem Boga sprawiło, że stracił swoje cielesne życie, pozostając nadal głodnym.”
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział X tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
W rozdziale IX „Żywota św. Romualda” św. Piotr Damian zaprosił nas do spojrzenia niejako z lotu ptaka na drogę duchową Świętego, ukazując go już jako Mistrza, wokół którego gromadzili się uczniowie. Natomiast w X i kilku jeszcze następnych rozdziałach zabiera nas z powrotem do Cuixa, aby na przykładzie kilku wydarzeń, które miały miejsce pod koniec pobytu Romualda w tych okolicach, ukazać owoce wieloletniej formacji. Pierwszym owocem, na jaki zwraca nam uwagę jest UBÓSTWO MONASTYCZNE.
Aby właściwie odczytać rozdział X, trzeba najpierw zauważyć, że jest to jeden z niewielu fragmentów „Żywota”, gdzie nie są podane ani imiona osób ani nazwy miejscowości. Dzięki temu zabiegowi całość opowiadania o biednym wieśniaku i zachłannym możnowładcy nabiera cech przypowieści, gdzie nie chodzi o historię konkretnych osób, ale o zilustrowanie praw regulujących ewangeliczne ubóstwo. Przede wszystkim św. Piotr Damian przeciwstawia sobie nie ubóstwo i bogactwo, ale ubóstwo i pychę. Wyrzeczenie się wszystkiego dla Królestwa niebieskiego od początku stanowiło podstawę powołania monastycznego. Wystarczy przypomnieć powołanie św. Antoniego Wielkiego, który usłyszawszy w kościele słowa Ewangelii: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i chodź za Mną”, odczytał je jako odpowiedź Pana na swoje poszukiwania i wypełnił je dosłownie, rozdając cały majątek i idąc na pustynię. Z czasem Ojcowie Pustyni zauważyli, że początkowe pozbycie się dóbr doczesnych nie prowadzi automatycznie do postawy ubóstwa. Wielu mnichów ulegało pokusie chciwości, gromadząc dobra, których się niby wyrzekli lub namiętnie przywiązując się do drobnych przedmiotów, które im pozostały. Inni natomiast pod pozorem cnoty dążyli w rzeczywistości do władzy nad innymi braćmi, chcąc uchodzić za lepszych, pobożniejszych, surowszych w ascezie. Dlatego prawdziwe ubóstwo zaczęto łączyć z pokorą, a nie z brakiem wszystkiego.
Ubóstwo monastyczne, którego wzór widzimy w osobie św. Romualda, zostało ukazane jako postawa, która pozwala przekraczać sztywne ramy hierarchii społecznej. Romuald przyjaźni się z biednym wieśniakiem, a do hrabiego się zwraca jak do równego sobie. Pragnie pomóc biedakowi w jego nieszczęściu, ale zależy mu także, by ocalić możnego od grzechu, który go zabija. Dzięki ubóstwu Romuald jest bratem wszystkich, biednych i bogatych.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
PODSTAWY ŻYCIA DUCHOWEGO WG ŚW. ROMUALDA – ROZTROPNOŚĆ
Jakiś czas później Romuald przeczytał, że św. Sylwester, biskup Rzymu, wprowadził zwyczaj postu w sobotę, jako dzień wigilii świętej Paschy. Natychmiast więc przeniósł zawieszenie postu z soboty na czwartek. Wychodząc w ten sposób naprzeciw niemocy słabych, ze słusznym poczuciem miary uczynił łatwiejszym przedłużenie postu, a dla tych wszystkich, którzy praktykują samotne życie, ustanowił tę zasadę: niech każdy wie, że zachowuje post życia eremickiego, jeśli w ciągu tygodnia przestrzega postu przez trzy i dwa kolejne dni, podczas gdy w czwartek i niedzielę może posilać się z dziękczynieniem jarzynami i wszelkimi sosami warzywnymi, z wyjątkiem dwóch postów [Wielki Post i Adwent] w ciągu roku, kiedy zarówno on, jak i prawie wszyscy jego uczniowie zwykli rozciągać post na cały tydzień. I z pewnością było właściwą rzeczą, aby ten, który zawsze starał się wychwalać Boga tańcem i bębnem (timpano), sprawiał, że najpiękniejsze brzmienia muzyczne oktawy, kwinty i kwarty rozbrzmiewały nieprzerwanie w uszach nieskończonego światła.
Jeśli chodzi o całkowity post, polegający na spędzeniu dnia bez jedzenia czegokolwiek, chociaż sam praktykował go bardzo często, absolutnie zabronił go innym. Jeśli ktoś dąży do modlitwy (doskonałości) – mówił -jest jak najbardziej stosowne, aby jadł każdego dnia i zawsze odczuwał niewielki głód. Nabywając tego przyzwyczajenia, ciało będzie lekko znosić to, co nowicjuszom wydaje się ciężkie na początku ich nawrócenia. Według niego niewiele warte było chwilowe poświęcenie się wielkim rzeczom, jeżeli potem ktoś nie wytrwał w nich ze wspaniałomyślnością.
Uczył powściągliwości i wielkiej roztropności podczas czuwań, aby nie ulegać senności zaraz po nocnych oficjach. Świątobliwy mąż był tak mało pobłażliwy dla porannego zasypiania, że jeśli ktoś wyznał mu, że zasnął po czuwaniu z dwunastoma psalmami lub co gorsza przed świtem, nie mógł otrzymać od niego pozwolenia na odprawienie Mszy świętej tego dnia.
Mówił również, że lepiej jest – jeśli to możliwe – zaśpiewać jeden psalm z serca i ze skruchą niż przemknąć przez sto z umysłem pełnym rozproszeń.
Ale jeśli komuś ta łaska nie została w pełni udzielona, zachęcał go, aby nie tracił nadziei, a tym bardziej nie zwalniał tempa w ascezie ciała w oczekiwaniu, aż Ten, który dał wolę, pewnego dnia da również zdolność jej urzeczywistnienia. Intencja umysłu, stale zwrócona ku Bogu, jest wyłącznym strażnikiem kadzidła modlitwy, które mógłby rozwiać podmuch myśli z zewnątrz. Gdy bowiem intencja jest szlachetna, mimowolnie pojawiająca się myśl powinna nie budzić zbytniego lęku.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział IX tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Rozdział IX „Żywota św. Romualda” ukazuje zasadniczą postawę świętego Romualda w życiu duchowym, która jest punktem odniesienia dla jego nauczania o ascezie, modlitwie i walce duchowej. Romuald wskazuje na cnotę ROZTROPNOŚCI jako bezpieczną drogę ku szczytom doskonałości, opierając się na nauce, którą w „Rozmowach z Ojcami” Jan Kasjan przypisał św. Antoniemu, Ojcowi mnichów: „To ona (roztropność) uczy mnicha unikać skrajności i kroczyć zawsze KRÓLEWSKĄ DROGĄ środka. Z jednej strony, nie pozwala mu zbaczać zbytnio na prawo (w kierunku cnót), przekraczając w niedorzecznej zarozumiałości i nadmiernym zapale miarę słusznego umartwienia; z drugiej zaś, nie dopuszcza, aby znęcony chęcią wytchnienia, przesunął się zbytnio w lewo (w kierunku występków), tzn., aby pod pozorem troski o ciało nie powstała w nim opieszałość i gnuśność ducha.” Owa „królewska droga” została z kolei uznana przez św. Benedykta za MATKĘ WSZYSTKICH CNÓT. Należy dodać, że zarówno Jan Kasjan, jak i św. Benedykt na określenie roztropności używali łacińskiego słowa „discretio”, które można także przetłumaczyć jako rozpoznawanie (rozróżnianie duchów), czyli dar pozwalający odróżnić natchnienia i myśli zsyłane przez Boga od pokus szatańskich. Dlatego nauka św. Romualda o roztropności w poście, czuwaniach, modlitwie jest zarazem nauką o sposobach walki duchowej.
Św. Romuald w środowisku, gdzie aż nazbyt często mnisi zbaczali na prawo lub lewo z drogi roztropności, przywraca podstawowym praktykom ascetycznym, jakimi w duchowości monastycznej były post i czuwania nocne, ich właściwe miejsce. Od czasów Ojców Pustyni stale powracało niebezpieczeństwo, że mnisi zaczną traktować te ćwiczenia jak najwyższe dobro, w nich upatrując skuteczną ochronę przed zasadzkami i złudzeniami złych duchów. Tracenie z oczu celu, jakim jest czystość serca i skupianie się na narzędziach do osiągnięcia tego celu groziło, że szatan pod pozorem cnoty będzie „zwodził niestosownymi i nadmiernymi postami, czuwaniami, nieprawidłową modlitwą, czytaniem o niewłaściwej porze i tą drogą poprowadzi do zgubnego końca”. Dlatego św. Romuald podkreślał konieczność stosownej miary w poście, a od praktyki nocnych czuwań wymagał roztropności i umiarkowania. Post i czuwania miały za zadanie wzmacniać ducha. Praktykowane w głupi i zarozumiały sposób czyniły większe spustoszenie niż gnuśność, bo nie dość, że były przyczyną stanu osłabienia, to jeszcze nadymały pychą. Dlatego należało je podejmować, pamiętając, że mają służyć modlitwie.
Może nas zaskoczyć skojarzenie św. Piotra Damiana z oktawami, kwintami i kwartami, gdy mówi o poszczeniu, ale w tradycji monastycznej post wpisuje się w pieśń całego życia. Nadaje swego rodzaju rytm, dlatego jest czasem przyrównywany do gry na bębnie (porównanie zaczerpnięte z Psalmu 150 – „chwalcie Pana na bębnie”, a także z pełnego humoru skojarzenia pustego brzucha z bębnem). Ze współczesnej św. Piotrowi Damiani tradycji Cluny wiemy, że mnisi za najwyższą sztukę uważali muzykę, główne źródło harmonii i szczęścia, która pozwala wznieść się duszy w spokoju ku Bogu i niebu. Czerpiąc z tradycji pitagorejskiej, odnajdywali w muzyce prawa, które kierują całym wszechświatem, a wspomnianym przez św. Piotr Damiana współbrzmieniom muzycznym, w oryginale nazwanymi zgodnie z harmonią pitagorejską (diapason, diapente, diatessaron), nadawali znaczenie mistyczne. Stąd skojarzenia św. Piotra, który porównuje oktawę muzyczną do oktawy dni (nieprzerwany post od niedzieli do niedzieli w Wielkim Poście i Adwencie), a następnie z tej oktawy wydziela kwintę (pięć dni od niedzieli do czwartku, gdy przerywa się post) oraz kwartę (cztery dni od czwartku do niedzieli, kiedy to również zawiesza się post).
Zasada podawana przez św. Romualda, by codziennemu posiłkowi towarzyszył codzienny niedosyt, znajduje swój pierwowzór i uzasadnienie w „Rozmowach z Ojcami” Jana Kasjana. Natomiast wielka surowość św. Romualda wobec mnichów, którzy zasypiali po nocnych czuwaniach, nie była gniewem z racji ich słabości, ale z powodu ich nieroztropności i nieposłuszeństwa. Św. Benedykt w VIII rozdziale Reguły „O nocnym Oficjum” nakazywał, żeby „ZGODNIE Z ROZSĄDKIEM (…) bracia spali nieco dłużej niż przez połowę nocy i wstali już wypoczęci. Jeżeli zaś po Wigiliach zostanie trochę czasu, ci, którzy tego potrzebują, poświęcą go na rozważanie psalmów i czytań”. (Romuald i jego uczniowie ślubowali posłuszeństwo Regule św. Benedykta).
Roztropność jest tarczą, która ochrania pozostałe cnoty. Bez niej nie można dojść do doskonałości ani w niej wytrwać. Romuald bardzo zabiegał o to, by jego uczniowie nie dali się oszukać diabłu i nie okazali się wskutek nieroztropności niezdolni, aby właściwie dokończyć rozpoczęte dzieło. Własnym przykładem ukazywał, że roztropność zdobywa się dzięki pokorze, a ta przejawia się w niepoleganiu na własnym zdaniu. Na pewno uważał za swoje zdanie Abba Mojżesza, że doskonałość zdobywa się „idąc śladami starszych i nie szukając zuchwale nowych dróg”. Św. Piotr Damian celowo rozpoczął ten rozdział od wzmianki o zastosowaniu się Romualda do wskazówki, jaką znalazł w „Żywocie św. Sylwestra”, by wskazać na jego posłuszeństwo nauce Ojców i przykładom starszych.
Także odmawianie psalmów było traktowane przez św. Romualda w ślad za starożytnymi mnichami jako ćwiczenie duchowe, które miało przygotować do kontemplacji.
Ojcowie Pustyni uznawali psalmodię za niezastąpioną broń w walce o czystość serca i umysłu, bez których nie można się dobrze modlić. Wiedzieli, jak wielką przeszkodą w modlitwie może być nieokiełznana wyobraźnia i tłoczące się myśli. Uznając słabość ludzkiej natury i wyznaczone jej granice, z pokorą przyznawali, że człowiek nie jest zdolny powstrzymać strumienia myśli, podobnie jak przekracza jego możliwości zatrzymać bieg rzeki. Jednocześnie z doświadczenia uczyli, że „w znacznej mierze to od nas zależy, czy poprawiamy JAKOŚĆ naszych myśli; czy w sercach powstają myśli święte i wzniosłe lub ziemskie i cielesne”. Podejmując uświęconą tradycję Pustyni, św. Romuald zachęcał do wytrwałości i wierności na obranej drodze, przypominając, że opieramy się nie tylko na własnych znikomych siłach, ale na UFNOŚCI W ŁASKĘ BOŻĄ.
Nadzieja kontemplowania Bożego Oblicze przyświecała życiu św. Romualda i właśnie ją pragnął zaszczepić w dusze swych duchowych synów i córek, by w świetle tak wzniosłego celu umieli ustawić wszystko, co czynili w życiu pustelniczym, we właściwej hierarchii.
Myślę, że cały ten rozdział „Żywota” można podsumować tymi samymi słowami, którymi Abba Mojżesz zakończył swoje nauczanie w „Rozmowach z Ojcami”: „To dlatego właśnie pilnie czytamy i nieustannie rozważamy Pismo Święte, aby naszej pamięci dostarczać duchowych treści; to dlatego często śpiewamy psalmy, aby obudzić w sobie żal; to dlatego pilnujemy czuwań, postów i modlitw, aby umartwiony duch nie zasmakował w rzeczach ziemskich, lecz wpatrywał się w sprawy niebieskie.”
Należy jeszcze dodać, że choć św. Romuald stosował surowszą miarę do własnych postów i czuwań, to w wielu miejscach „Żywota” jest wyraźnie podkreślone, że nigdy nie tracił miary i nigdy nie dopuszczał, by to, co miało w nim wzmocnić siły wewnętrznego człowieka, obróciło się przeciw niemu, lecz zawsze „z należytym miłosierdziem podnosił chwiejące się ciało”.
(Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Pewnego razu, czytając księgę Żywotów Ojców, natknął się na fragment mówiący o braciach, którzy pościli w samotności przez cały tydzień, a następnie zbierali się razem w sobotę i w ten dzień oraz w niedzielę zawieszali ścisły post i posilali się nieco obficiej. Romuald natychmiast przyjął ten sposób życia i trzymał się go w nieprzerwanej surowości przez około piętnaście lat, a może nawet dłużej.
Doża Piotr był jednak przyzwyczajony do licznych przysmaków i pod ciężarem tak surowego postu niemal się załamał. Upadł więc pokornie do stóp błogosławionego Romualda, a gdy nakazano mu powstać, ze wstydem musiał wyjawić swoją potrzebę. „Ojcze” – powiedział – „mam tak duże ciało, że nawet biorąc pod uwagę moje grzechy, nie mogę utrzymać się z połowy suchego chleba”. Romuald, z ojcowskim współczuciem dla jego słabości, dodał jeszcze jedną ćwiartkę chleba do zwykłej porcji. W ten sposób wyciągnął rękę miłosierdzia do swojego brata, który się chwiał, aby nie upadł, i dodał mu siły, aby mógł spokojnie kroczyć ścieżką życia, którą obrał.
Pewnego razu odwiedził Piotra jego syn, także Piotr, człowiek bardzo doświadczony w sprawach tego świata. Ojciec, nie wiem, czy za sprawą ducha proroczego, czy przez objawienie, przepowiedział mu jego przyszłość: „Mój synu, wiem bez wątpienia, że zostaniesz mianowany dożą i odniesiesz sukces. Ty jednak staraj się chronić prawa Kościołów Chrystusa i nie odstępuj od sprawiedliwości wobec swoich poddanych, ani z miłości, ani z nienawiści do kogokolwiek.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział VIII tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Zupełnie inaczej czyta się ósmy rozdział „Żywota świętego Romualda”, gdy pamięta się o temacie podjętym przez św. Piotra Damiana w rozdziale poprzednim. Ten najbliższy kontekst każe spojrzeć na przedstawiony sposób życia św. Romualda jako na jego konkretne metody walki ze złym duchem.
Przede wszystkim Romuald szuka pomocy w doświadczeniu tych, którzy przed nim podjęli życie monastyczne. Jak jednoznacznie wskazują Apoftegmaty, żywoty poszczególnych mnichów, a także „Rozmowy z Ojcami” Jana Kasjana, tradycja monastyczna uważała post za główny oręż do walki ze złym duchem. Wspomniany przez św. Piotra Damiana zwyczaj zbierania się pustelników na wspólną Liturgię i posiłek w soboty i niedziele obowiązywał w najbardziej znanych egipskich skupiskach anachoretów: w Nitrii, Celach i Sketis, a stamtąd przeszedł między innymi do palestyńskich laur. Pomimo wielkiej wagi, jaką starożytni mnisi przywiązywali do ascezy, zawsze przypominali o pierwszeństwie miłości. Księga Starców, a za nią inne pisma monastyczne stale powracają do prawdy, że „należy zabijać namiętności, a nie ciało”, według słynnego powiedzenia Abba Pambo. Do uświęconej tradycji należało zawieszanie postu ze względu na gościnność. Natomiast Jan Kasjan w mowie Abba Mojżesza, która rozpoczyna „Rozmowy z Ojcami”, podkreśla, że celem mnicha jest czystość serca, a post i inne ćwiczenia ascetyczne są tylko środkami do tego celu.
Widzimy więc, że dwa, zdawałoby się różne, epizody z życia św. Romualda – wzmianka o jego surowej i wytrwałej ascezie, a potem opis miłosierdzia wobec słabości doży Piotra, ukazują dwa aspekty tej samej postawy duchowej. Jest nią TRZEŹWE MYŚLENIE, które zgodnie z nauką św. Pawła Apostoła(2 Tm1, 6) jest obok mocy i miłości głównym przejawem działania Ducha w ludzkiej duszy. Mnisi wielokrotnie podkreślają konieczność trzeźwości, dziś powiedzielibyśmy realizmu duchowego, by nie dać się zwieść z prostej drogi w jedną lub drugą skrajność. Zarówno odrzucenie ascezy, jak i odrzucenie miłości bliźniego są pokusami, które mają sprowadzić na manowce i przeszkodzić w rzeczywistym postępie życia duchowego. Asceza ma za zadanie wzmacniać siły wewnętrznego człowieka, ćwiczyć jego wytrwałość, pomagać w unikaniu okazji do grzechu i w oczyszczaniu umysłu od złych myśli. Natomiast miłość braterska ma stale przypominać, dlaczego podejmujemy walkę duchową, co jest stawką, co nagrodą, byśmy nie zadawali ciosów w próżnię, walcząc niejako na oślep. Temat trzeźwego myślenia powraca jeszcze w zakończeniu tego rozdziału, w pouczeniu, jakie Piotr Orseolo kieruje do swego syna: „nie odstępuj od sprawiedliwości wobec swoich poddanych, ani z miłości, ani z nienawiści do kogokolwiek”. Dzięki trzeźwemu myśleniu można dostrzec, że podstawą miłości bliźniego jest sprawiedliwość, ale nie ta uproszczona – oko za oko, ząb za ząb – lecz ta, która dba, byśmy każdemu oddali to, co się mu od nas należy, czyli troskę, szacunek, życzliwość, prawdę. Dlatego nawet miłości nie wolno oddalać się od sprawiedliwości pod groźbą, że przestanie być prawdziwą miłością. (Komentarz Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
**************************************************************************************************
Diabeł atakował Romualda, szczególnie u początków jego nawrócenia, podsuwając mu liczne i różnorakie pokusy, kierując jego umysł ku wielu słabościom. Przypominał mu, co i jak wiele mógł zdobyć w świecie tak odważny człowiek jak on. Ile dóbr pozostawił jeszcze za życia w spadku niewdzięcznym krewnym. Oskarżał go o oddawanie się bezwartościowym, błahym zajęciom. Aby wywołać przerażenie wielkim trudem, obiecywał mu dłuższe życie.
Ileż to razy dobijał się do jego celi, budził go, gdy dopiero co zasnął, i nie pozwalał usnąć przez całą noc, przekonując go, że świt jest już niedaleko! Przez prawie pięć lat diabeł siedział w nocy na jego stopach lub kolanach i złudą swojego ciężaru uniemożliwiał mu obracanie się na jedną lub drugą stronę. Jak pojąć, ile dzikich zwierząt dygocących z pożądania musiał znieść? A ile razy odpędzał najostrzejszymi obelgami złe duchy, które mu się ukazywały?
Zdarzało się nawet, że gdy jakiś brat zbliżał się do jego celi z jakiejś potrzeby w czasie milczenia, żołnierz Chrystusa, gotowy do walki, myślał, że to jak zwykle chodzi o szatana, i szydził donośnym głosem: „Do czego zmierzasz, ty ohydny? Strącili cię z nieba, czego szukasz w eremie? Precz, psie nieczysty! Przepadnij, wężu pradawny!”.
Z tych i podobnych słów jasno wynikało, że stale znajdował się w stanie walki ze złymi duchami, a uzbrojony w broń wiary, pozostawał gotowy do stanięcia na polu bitwy przeciwko prowokacjom nieprzyjacielskim.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział VII tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)
Każdy, kto idzie za Chrystusem, zetknie się z rzeczywistością walki duchowej. Jest to nieodłączny element życia wewnętrznego i dlatego formacja musi być także szkołą walki ze złym duchem. Św. Piotr Damian poświęcił omówieniu tego zagadnienia cały rozdział 7 i będzie to stale powracający motyw w opisie duchowej drogi św. Romualda. Szatan będzie zmieniał środki i strategie walki, ale zawsze będzie dążył do tego samego celu, by odwieść Romualda od posłuszeństwa wiary.
PODSTAWOWYM POLEM WALKI ZE ZŁYM DUCHEM SĄ MYŚLI. Święty Piotr Damian przedstawiając wewnętrzne zmagania św. Romualda, wzoruje się na „Żywocie św. Antoniego” i zapewne odwołuje się do nauki Ojców Pustyni o walce z myślami. Diabeł w podsuwanych myślach nie kusi Romualda wprost do złych czynów, ale raczej próbuje zgasić jego gorliwość. Działa poprzez pochlebstwa, by wyolbrzymiać ofiarę, którą złożył ze swego dotychczasowego życia. Stara się zatruć jego serce goryczą poprzez myśli o ludzkiej niewdzięczności. Poddaje w wątpliwość jego powołanie i sensowność życia monastycznego. Wyolbrzymia trudności poprzez przesadne akcentowanie ciężaru ascezy lub bezzasadny niepokój o przyszłość. Gdy same myśli nie powodują zamierzonego skutku, szatan wzmacnia je oddziaływaniem na emocje, poprzez niepokój i bezsenność.
W tym rozdziale mamy tylko podkreśloną stałą gotowość św. Romualda do walki ze złym duchem, a metody tej walki będą stopniowo ukazywane przy okazji różnych późniejszych epizodów jego życia. Jednak już z tego opisu możemy odczytać kilka wskazówek:
Św. Romuald jest świadomy, z kim walczy. Rozumie, skąd pochodzą podsuwane mu myśli i dokąd prowadzą, i dlatego jest w stanie je odrzucać i rozbijać o Chrystusa jak o skałę. Później przekaże to swoje doświadczenie uczniom w początkowych zdaniach Złotej Reguły : „Strzeż twoich myśli jak dobry rybak ryb.” Bronią św. Romualda jest wytrwałość i wiara. On się nie szarpie wewnętrznie, nie wchodzi w wewnętrzne dialogi, nie ucieka, ale ZNOSI pokusy.
(Komentarz autorstwa Mniszek Kamedułek z Tyszowiec)
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
Tymczasem Romuald, z gorącym pragnieniem wzrastał z cnoty w cnotę i coraz bardziej przewyższał innych braci na drodze życia monastycznego. Toteż wśród braci za wspólną zgodą jego wola była zawsze akceptowana, cokolwiek postanowił w sprawach dotyczących ducha lub ciała. Nawet Maryn cieszył się, czując szacunek wobec Romualda, którego przełożonym był niedawno.
Przez nieprzerwany rok Romuald nie przyjmował żadnego pożywienia poza małą garstką gotowanej ciecierzycy. Następnie, przez trzy lata, on i Jan Gradenigo żyli z pracy swoich rąk, uprawiając (ziemię) i siejąc pszenicę. Można powiedzieć, że pracując jako rolnicy, podwajali ciężar swojego postu.
(św. Piotr Damian Żywot świętego Romualda rozdział VI tłum. Mniszki Kamedułki z Tyszowiec)